Blog użytkownika Martyncia26

Autor

Pierwszy miesiąc zaliczony, efekty bombowe :)9,10 kg za mną... :)

wiem,że to dużo, ale może karmienie piersią ( ok 3 razy na dobę) się przyczynia . Zdaje sobie sprawę,ze to niebezpieczne tempo chudnięcia, ale nie miałam wpływu na to... zrobię wszystko,aby dotrwać do końca bez efektu jo-jo.

Ratunku! Przechodzę kryzys, dojadam, łapię byle co , nieraz po dzieciach słodkie itp dziś to już z godzinami się pogubiłam  :( nie radzę sobie ze sobą i z tymi cholernymi pokusaami, chęcią dojadania...

zaczęło się to jak spędzałam dużo czau na dworze, przychodziłam głodna  jak wilk, nim sobie coś przygotowałam to zjadłam a to...

Boże jaka ja jestem beznadziejna! Gotuję obiad, próbuję i dojadam :(nie umiem z tym poradzić sobie :( nawet guma do żucia nie pomaga:(:(:(:(

Widż efekty, bo mam talię uwydatnioną, cieszę się tym , ale moja bezradność do dojadania mnie dobija :(

 

jakieś rady ? nie chce zaprzepaśćić tego co jest, chcę dojść do...

Jestem dumna z siebie, nie uległam pokusą, mama zrobiła gofry (uwielbiam) ślinka mi ciekła,ale powiedziałam sobie stanowcze NIE! mimo,że już byłam skłonna się skusić to w ostatniej chwili rozsądek wziął góę! jestem taka szczęśliwa ,że umiałam się sprzeciwstawić swoim słabośćią i to aż 3 razy...

ubyło sporo ,ale najważniejsze, widzę po pomiarach ubytki :) zwłaszcza w talii smiley dostałam takiego kopa ,że poszło w dół, że cieszę sie jak na milion w totka...

nieprzyjemne ssanie w zołądku daje się we znaki :( niby czuję już się najedzona jak jem np śniadanie, ale po chwili zaczyna ssać, najgorzej jak siedzę w domu, ale jak dzieci chore to wyjść nie można mimo pięknej pogody :( nie wiem jak sobie poradzic

weszłam na wagę z czystej ciekawości i oczy z oczodołów chciały wyskoczyć... po pięciu dniach 3.2 kg mniej ? czy to możliwe ? ważę się zawsze na tej samej wadze, o tej samej porze w tym samym stroju, nawet stawiam ją w tym samym miejscu.... troche z wiarą u mnie kiepsko i wierzyć się nie chce...może ktoś coś podpowie czy to możliwe.

No i wpadka z  pokusami.. przez zabieganie nie miałam czasu gotować obiadu, mąż zamówił pizze i ... zjadłam kawałek i troche (jadłam z dzieckiem i to czego nie zjadł zjadłam ja i potem swój kawałek)wpadło 600 kcal jak nie lepiej...:(potem przez resztę dnia nic już nie zjadłam, po prostu nie byłam głodna. Planowałam zjeść jabłko na kolację...

no i zaczęło się osłabienie i okrutne ssanie w żołądku,ale nie słucham go, szukam zajęcia,byle nie myśleć... moja waga wczoraj coś sfiksowała, bo pokazała ok 4kg mniej niż w dzień przed rozpoczęciem diety... co prawda,byłam wtedy  po sytej kolacji, ale bez przesady.... motywacja jest, planuje zakup rowerka treningowego...

No cóż pierwszy dzień, nie był aż taki najgorszy, troszkę odczuwam teraz głód,ale wodą oszukujemy się :) dzień przypieczętowany 5min ćwiczeń rozciągających (nie dłużej, aby być w stanie zająć się dziećmi jutro ),trzeba mięśnie przygotować....psychicznie chyba jestem spokojniejsza,jak słodyczy się nie najadłam :P już wiem co u mnie nerwowość...