Nie radze sobie :/

Autor

Krotki wstep do mojej walki z otyloscia.

Cale zycie bylam przy kosci. Szczyt wagi - studia. Malo czasu, byle jakie jedzenie i ogolna wolnosc przy doborze co , jak i kiedy jem. Skonczylam na okolo 124kg (ciezko okreslic, bo waga byla do 120).

Potem pracujac (praca fizyczna) schudlam hmmm do okolo 90kg.

Dalej walczac (roznego rodzaju diety plus regularna silownia - od 2008 i jazda konna) do 80kg (78kg wazylam moze przez 1 dzien!). i tu sie przydazyl urlop - sierpien 2010. Po urlopie wiadomo przytylam - ok 7-8 kg (na usprawiedliwienie podam ze urlop mial na celu szybka poprwe kilku kontuzji, mialam podawane zastrzyki w kolano i absolutny zakaz jakiegokolwiek ruchu, a to w polaczeniu z kuchnia mamy rowna sie katastrofa). od tamtej pory walcze z ta nadwaga, a poniewaz potrzebowalam szybko, dobilo mnie zle dietowanie i efekt jojo. Czyli koniec koncow pazdziernik 2011 - 105kg.

Doszlam do wniosku ze skoro samemu mi nie wychodzi, to musze sie skosultowac z profesjonalistami. Odzywialam sie raczej zdrowo, czyli nie jadlam tlusto, stronilam od slodyczy, ale cos musialo byc nie tak , poniewaz waga rosla. Poszlam do dietetyka, oraz trenerow (cwiczylam caly czas na silowni odkad wrocilam z urlopu w 2010, przynajmniej 5 razy na tydzien oraz codziennie jezdzilam konno).

Zarzadzono mi diete zroznicowana 1500kcal (znowu zaczelam czasami jesc chleb i makaron , razowe oczywiscie).

I tak udalo mi sie schudnac w grudniu 3.5kg. Super tylko ze potem stanelam w miejscu (tydzien przed swietami). W swieta przytylam 1.5 kg, ktore zgubilam do polowy stycznia. I znow waga stoi. W zeszlym tyg spadlo do 100kg (granica ktorej nie moge przekroczyc, bylam juz kilka razy bardzo blisko, ale jakos zawsze rosnie, spada, rosnie itp), a w tym tyg zaczelam znowu tyc , powtorka z rozrywki.

Trenerzy stwierdzili ze cwicze duzo i jest ok, jedynie zarzadzili dodanie wiekszej ilosci cwiczen wysilkowych i zwiekszenie tetna na cwiczeniach aerobowych. Musze powiedziec ze kondycje mam bardzo dobra. I cwiczac w styczniu wg ich wskazowek zauwazylam ze zarysowaly mi sie bardziej miesnie , zwlaszcza w gornej partii ciala, ale nie bylo widac roznicy ani w kg ani w cm. Czyli nie o taki efekt mi chodzilo.

Moj trening wygladal: 6 dni w tyg - ok 1 - 1,5h rower lub/i bieznia lekko pod gore na tetnie ok 130. Plus dorzucalam albo ok 30-40 min cwiczen wysilkowych - brzuszki, miesnie gornej partii ciala lub uczeszczalam na zajecia grupwe typu tbc, abt, power pump itp. - max 1 h.

Czyli dziennie w sumie bylo min 1,15h , max do 2, 5h (ale to raczej rzadko), zalezy od ilosci czasu wolnego.

W ostatnich 2 tyg, po kolejnym tygodniu gdy moja waga nie drgnela, zmienilam plan na probe i robilam od 45min do max 1h rower , potem ok 45min plywanie. Poza tym musialam zaczac oszczedzac kolano bo mi zaczelo znowu siadac :(

Wiec tu jest moj problem, na ktory mam nadzieje wspolnie pomozecie mi znalezc rozwiazanie.

Trzymam sie diety kurczowo, nigdy nie przekroczylam 1500kcal, jadam regularnie 5 razy na dzien.

Cwicze 6 razy w tyg (tylko prosze nie mowcie ze to duzo, bo ja mam organizm przyzwyczajony do duzej aktywnosci, a poniewaz aktualnie nie jezdze konno , to i tak jest mniej ruchu niz zwykle).

Robilam badania - wszystko ok.

I jak na te wysilki - od ponad 4,5 miesiacas schudlam w sumie 5 kg ( i to raczej na przestrzenie 3 tyg, a pozostaly czas to walka o utrzymanie tego spadku). Wynik okreslilabym zalosne.

Jestem otwarta na sugestie osob o podobnej sytuacji, czyli odchudzajacych sie lub odchudzonych z otylosci, a nie z bmi 21 na 18 lub podobnych (przeszlam przez okres czytan roznych forum gdzie sie dziewczyny odchudzaly z 56 kg na 48 itp)! 

P.S.

Najnowsze uaktualnienie, czyli proces sie powtarza, od ostatnirgo wazenia (sobota) juz 0.9kg wiecej. Zmian w zywieniu i cwiczeniach nie bylo zadnych, a nawet zrobilam dodatkowe o.5h na rowerze.

Komentarze

Przestań liczyć kalorie. Jak widzisz to nie działa. Ja jestem z tego obozu, który twierdzi, że kalorie to ciekawostka. Patrz na to co jesz. Ile konsumujesz białek, tłuszczy i węglowodanów. Na Twoim miejscu ograniczyłbym węglowodany do minimum i dopiero zaczął je wprowadzać (i to te złożone + owoce) jak waga zacznie spadać. Tłuszczy jadłbym tylko odrobinę mniej niż białek. Do tego dużo warzyw.

 

Polecam też wpisy Chocolate na temat posików, które jada!

p.s. Ilość posiłków w trakcie dnia ma wyłącznie znaczenie psychologiczne czyli głównie pozwala niektórym osobom lepiej trzymać się diety, nie przejadać się. Nie ma to jednak wpływu na odchudzanie czy metabolizm. Co prawda w wielu miejscach możesz przeczytać coś odwrotnego, ale to mit. Żadne badania nie potwierdzają takiej zależności.

Powiedz mi czy znasz Montignaca ?

Jeżeli nie to podaj e'mail prześlę ci pdf do poczytania.

Pozdrawiam

Weglowodanow nie jem duzo.

Jezeli jest makaron lub chleb, to tylko razowy.

Czasami jakas kasza gryczana, badz kawalek ziemniaka w zupie.

Np dzisiaj:

Sniadanie - 150g jogurtu o.5%, 20g otrebow zytnich, 60g brzoskwin - 250kcal

sniadanie 2 - jogurt pitny 1.5% - 175kcal

obiad - lazanki (50g makaronu razowego, 250g kiszonej kap i peczarek, robione bez dodatku tluszczu) - 250kcal,  z reguly jem obiad ok.300 kcal, ale nie bylo mnie w domu i tylko to mialam zapakowane, ale tego i tak bylo duzo

podwiecz: sok warzywny tymbark 500ml - 125kcal

kolacja: brokul (1 caly bez lodygi) - kcal nie wiem, ale nie wiecej jak 150

bialy ser chudy ok 150g - ok 150kcal

 

Owoce jem czasami (jkies jablko, gruszka lub kilka mandarynek) na 2sniadanie.

Inna opcja to jakas kanapka z chleba razowego.

 

Nie wiem co sadzic o twojej opcji nie liczenia kalorii, u mnie problemem bylo jedzenie za duzych porcji, a nie nie-zdrowe jedzenie. W koncu za duzo zdrowego , tez sie gdzies odklada.

 

Do Tomka - nie wiem co to Montignac. Ale nie upubliczniam mojego maila, moge wyslac na privat.

Ja bym dorzucił więcej tłuszczy.

Jeżeli taktyka dokładnych porcji Ci odpowiada to w ogóle nie ruszałbym menu, z którego korzystasz i potraktował jako podstrawę żywienia tak jak to robisz do tej pory. Jednocześnie jadłbym coś ekstra z tłuszczem. Na początek 3 dni w tygodniu.

Np. kupiłbym kawałek wędzonego łososia, albo makreli, i zjadł C A Ł E G O!  Nic nie stracisz oprócz dużej dawki omega-3. Innego dnia oprócz tego co jesz całe awokado.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.