Moje sposoby na niepodjadanie

Autor

Ufff... w tym tygodmiu obyło się bez podjadania. Czuję, że nie schudłam, ale przynajmniej udowodniłam sobie, że potrafię żyć bez ciągłego, szczególnie wieczornego, sięgania po przekąski. Wiem jednak, że z każdym tygodniem może być coraz ciężej, bo każdy tydzień to -50kcal, przynajmniej na razie. Dlatego muszę się przygotować na chwile słabości.

Zazwyczaj podjadałam, żeby poprawić sobie nastrój, albo z nudów. Muszę więc znaleźć jakieś inne sposoby, by zastąpić sięganie po przekąski. Nie zawsze bowiem działa wyobrażanie sobie siebie w szczuplejszej wersji, tak daleko wyobraźnią nie sięgam. Oto one:

1. Zajrzeć do książki z cytatami. Niedawno znalazłam świetną publikację zawierającą 100 motywujących cytatów. Oto link: http://kobieta-sukcesu.informativo.pl/inspirujace-cytaty/

2. Posłuchać muzykę

3. Przeczytać listę zalet ochudzania, którą sporządziłam wcześniej

4. Pobawić się z psami, wyjść z nimi na spacer, poćwiczyć

5. Posprzątać

6. Poczytać dobrą książkę, albo posłuchać audiobooka

7. Porozmawiać z koleżanką albo domownikami

8. Wejść na ochudzamsie.pl, albo pooglądać jakieś ładne rzeczy na weheartit.com, np. bransoletki, kolczyki (jestem sroczką)

9. Pooglądać TV, jeśli jest coś interesującego

Pewnie w międzyczasie dojdzie jeszcze kilka metod na polepszanie sobie nastroju i zajęcie wolnego czasu :)

PS. W tym tygodniu idę sobie kupić wagę, same pomiary centymetrem nie wystarczą.

Ehhh... mam kolejną motywację, żeby schudnąć: wczoraj zobaczyłam swoje zdjęcia ze studniówki i się załamałam - wyglądałam, jakbym była w ciąży, a do tego byłam 2 razy szersza od partnera :( Nie mogę się doczekać momentu, w którym będą mnie podziwiać, że dużo schudłam.

No nic, optymistycznie zaczynam drugi tydzień. Mam nadzieję, że waga spadnie do następnego poniedziałku przynajmniej o 100 dag. A teraz lecę do ćwiczeń, które zaczynam lubić co raz bardziej.

Pozdrawiam, marynia :)

Komentarze

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.