pierwszy wpis

Autor

Witamcheeky

Jestem przeciwniczką blogów(odkąd moja mama znalazła w internecie mojego bloga prowadzonego w szkole podstawowej..), ale w tej sytuacji nie mam wyjścia! Moja figura zasłużyła na to żeby zdradzić jej wszystkie sekrety, byle tylko doporowadzić ją jak najszybciej do porządku.

Zacznę od zapoznania Was z sytuacją. Pół roku temu na Dukanie schudłam 8 kg, wytrzymałam 2 miesiące. Suplementowałam się octem jabłkowym, Therma Line, smarowałam się balsamami. Potem przypomniało mi się jak smakuje czekolada i skończyło się zadowolenie z siebie, a zaczęły się wieczne wyrzuty... Po Dukanie został mi wielki brzuch, pomarszczony tyłek i boczki(nie mówiąc o szalonej liczbie na wadze). Potem miałam momenty z płytami dvd z ćwiczeniami, ćwiczeniami na youtubie, książkami i forami internetowymi. Na końcu wylądowałam u dietetyczki, opróżniając portfel mamy z 200złotych. Pani była rozsądna i fantastycznie mnie motywowała, wypisała mi jadłospis i się z nią pożegnałam. Dokładnie wyliczony i ustawiony jadłospis był niemożliwy do wykonania podczas ciężkich tygodni w szkole, więc i ta próba okazała się bezowocna. Po pani dietetyk zostało mi tylko trochę zaleceń spisanych na kartki i znów zostałam sama. Przyjaciółki są albo od urodzenia chude,albo rygorystyczne w sprawie odchudzania(bardziej u innych niż u siebie..), więc mimo, że mogę liczyć na nie w innych kwestiach, tutaj zawodzą całkowicie. Nie mówiąc o rodzinie, której hasło brzmi "brzuszek mamy zapisany w genach, to u nas rodzinne!". Moja mama choć skora do okazania pomocy, nie wie jak mnie wesprzeć i jak tylko zaczyna mi zakazywać czegoś, oczywiście ulegam pokusie,gdy nie ma jej w pobliżu. Poza tym sama szuka oparcia we mnie,bo choć jest niższa ode mnie, waży 90 kg, a ja choć się staram, trudno jest być efektywną pomocą dla innych kiedy samemu się nie radzi z podobnym problemem.

Tak więc tu i teraz ląduję w internecie wylewając rozgoryczenie na klawiaturze, szukająć wsparcia u obcych osób,licząc,że mnie zrozumieją.

Mam plan z rowerem, bieżnią, wyregulowaną dietą i ćwiczeniami na brzuch. Wszystko zaplanowałam dokładnie, jak zwykle to robię. Tylko najczęściej moje plany są nie do wykonania, ja przeżywam zawód i szukam pocieszenia w słodyczach lub fastfoodach. Chciałabym,by tym razem było inaczej, abym nic nie miała do ukrycia, lecz zarazem, by moje grzeszki nie wpędzały mnie w kompleksy i niekończące się wyrzuty.

Na dziś starczy,jutro rano mam zamiar się pomierzyć i wstawić wyniki na profil. Jutro też startuję z moim wymagającym planem, który obejmuje mniej więcej miesiąc. Trzymajcie kciuki i piszcie co mi radzicie i jakie są wasze sposoby na oparcie się pokusie i znalezienie motywacji.

(Ps. Z planem miałam startować od dzisiaj i szło mi świetnie do godziny 20, kiedy babcia mi powiedziała,żebym "nie przejmowała się moim brzuszkiem, bo jest uroczy". Wtedy dorwałam się do ptasiego mleczka z galaretką- zjadłam cały jeden poziom..)

Komentarze

hej, z tego co czytam to faktycznie nikt cię z rodziny (ani znajomych) nie będzie dopingował i zachęcał, bo wiesz mówienie że wyglądasz super takak jaka jesteś, też to słyszałam, tylko, że to ja sama osobiście noszę balast niepotrzebnego tłuszczu i to ja patrząc na fotki zrobione niedawno nie moge siebie poznać. Więc cudne dla siebie, dla własnej satysfakcji, tylko mi nikt na szczęście ptasiego mleczka nie podtyka(ale piwko do meczu wieczorem to i owszem).

Mi udało się schudnąć od połowy lutego 12 kg, dieta(od dietyka) oraz ćwiczenia(w moim przypadku bieganie, zaczełam od 15 min teraz biegam co 2 dni po godzinie).

Motywacje daje mi to jak teraz wyglądam, czuje się wreszcie soba :) jeszcze 4 kg i koniec diety, co nie oznacza, że koniec ze zdrowym odżywianiem i ćwiczeniami, taką postawę zyciowa mam nadzieje będę miała juz zawsze.

Reasumując: rób wszytko w swoim tempie, ale nie szukaj głupich wymówek, nie lubimy jak inni nas oszukuja więc nie oszukujmy samych siebie, zjadłaś ptasie melczko, trudno było mineło, ale nastepnego dnia ćwiczysz pół godziny dłużej. No i oczywiście nagradzaj siebie za sukcesy, dla mnie są to nowe (coraz mniejsze :)) ciuszki, jakiś kosmety, ale nie ciasto z kremem.

Będzie dobrze, tylko badz szczera z samą sobą(i nie oszukuj).

Powodznia i pisz jak ci idzie.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.