A oni jedzą a nie tyją - to nie fair..!!??

A oni jedzą a nie tyją - to nie fair..!!??

Chyba każdy z nas ma przynajmniej jednego znajomego obdarzonego przemianą materii, pozwalającą mu na jedzenie zupełnie dowolnych ilości, bez przybierania na wadze. Czasami w komentarzach do postów na tym blogu zauważam pewne "poczucie niesprawiedliwości", że "inni mogą - a ja nie".  Też się na tym raz czy dwa przyłapałem, ale chyba tak się jednak nie powinno myśleć...

Życie to nie jest gra na fair - nie fair

Pojęcie sprawiedliwości nie odnosi się do życia. Nikt z nas nie ma żadnego wpływu na to jakie cechy fizyczne otrzyma w genach i nikt z nas nie jest w stanie nic z tym zrobić. To, że ja mam 1,83 wzrostu, mój kumpel 1,73 a jego kupel 1,95 nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością. To, że niektórzy łysieją albo siwieją a inni nie, też nie jest "nie fair". Tak samo jest z nadwagą - niektórzy tyją łatwo, a inni w ogóle. Tak już jest i tyle.

Pule genów mieszają się między sobą i dają rezultaty jakie dają, nie próbując osiągnąć sprawiedliwości w przydziale. Mówienie, "to nie sprawiedliwe, on nie tyje a ja tak", to trochę tak jak by skarżyć się na gwiazdy, że świecą akurat tak, a nie inaczej, albo na drzewo, że gałąź wyrosła mu w lewo, a nie w prawo.

Porównywanie naszych cech fizycznych z cechami innych nic nie da i nic nie zmieni.

Ale, dla potrzeb tego posta i żeby pokazać Wam trochę inną perspektywę z jaką podchodzę do sprawy, zastanowiłem się nad swoją sytuacją w szerszym kontekście:

  1. Urodziłem się zdrowy i do dziś, przez 28 lat nie stało mi się nic poważnego. Nie miałem ciężkich wypadków ani kontuzji. Trochę sobie kiedyś bark zwichnąłem i chyba będzie mnie bolał na starość, bo nigdy się do końca nie wyleczył.
  2. Głowę mam w miarę na karku - tak mi się wydaje przynajmniej:) Studia skończone z dobrym wynikiem.
  3. Urodziłem się w wolnym kraju - mogę robić co chcę, chodzić gdzie chcę i mówić co chcę.
  4. Nie brakuje mi jedzenia i mam dach nad głową.
  5. Mam ludzi, którym na mnie zależy. Nie jestem na tym świecie sam.

Już tylko te powyższe punkty sprawiają, że jeśli porównać mnie do przeciętnej osoby na tym świecie - mam dużo szczęścia. Nie doświadczyłem głodu, samotności, bólu, kalectwa, choroby, rozpaczy, wojen - czyli rzeczy, uczuć i zdarzeń, których miliony ludzi doświadczają codziennie.

Nawet więc jeśli nie mogę jeść ile bym chciał bo przytyję, nie jest to koniec świata. Mogłem mieć w swoim życiu znacznie gorsze problemy. I jeśli ktoś mógłby mi zagwarantować, że w moim życiu w przyszłości jedyną „niesprawiedliwością” jaka mnie spotka będzie to, że tyję jak jem – to bym brał i nie patrzył, bo to naprawdę mało w porównaniu z wszystkimi złymi rzeczami, które czekają na nas za każdym rogiem.

Trzeba też pamiętać, że waga ciała jest tylko jednym z bardzo wielu elementów w życiu, które wpływają na jego poziom. Bycie szczupłym nie rozwiązuje wszystkich problemów i nie jest źródłem szczęścia samo w sobie.

Nie ma więc co lamentować tylko cieszyć się z tego co mamy i spokojnie starać się jak najlepiej wykorzystać to życie, a przy okazji schudnąć jak najzdrowiej i jak najskuteczniej.

Kończąc ten temat

Pozdrawiam wszystkich czytelników, czy szczupłych czy otyłych i życzę im szczęścia i radości.

Szczupłym mówię:  uważajcie na siebie i nie tyjcie, bo pewnie nie wiecie nawet ile byście stracili. A jak byście akurat byli ze mną na jakimś przyjęciu, to sprzątnijcie mi sprzed nosa ostatni kawałek tortu - Wam nie zaszkodzi, a mi raczej tak  :)

Otyłym mówię:  otyłość to nie koniec świata, ani żadna niesprawiedliwość. Nie zadręczajcie się tylko spokojnie idźcie do przodu - maszerujcie ku szczupłym sylwetkom. Dla zdrowia i jeszcze większej radości życia!!! Hej Hoo! :)

Cieszmy się życiem!!!

Komentarze

Warto dodać jeszcze jedną małą dygresję. Metabolizm się zmienia, dzieje się to głównie z wiekiem, aczkolwiek powody mogą być bardzo różne. Pisze to głównie w kierunku osób, których cechuje owo "szczęście" opisywane wyżej. Mój znajomy przez całe życie praktycznie nie musiał przejmować się tym co jadł. Nawet jedzenie typu Pizz aHut czy McD spożywane na tony nie robiło na jego organizmie większego wrażenia. Zmiana nastąpiła w okolicach 29-30 roku życia. Obecnie myśli o odchudzaniu bo zebrało się już kilkanaście kilogramów za dużo. Zapewne będzie to dla niego o tyle trudne, że przez całe życie wyrobił sobie masę złych nawyków żywieniowych, a odchudzanie nigdy wcześniej nie przeszło mu przez głowę.

Fajoski optymistyczny apel na koniec :)

A takiego nienażartego chudzielca widzę przez 8 godzin dziennie w pracy po drugiej stronie biurka... I wcale jej nie zazdroszczę, że może się bezkarnie opychać! Po pierwsze - robi ze swojego organizmu totalny śmietnik, i na starość pewnie jej organizm za to podziękuje... A po drugie - wydaje na to masę pieniędzy, które ja mogę przeznaczyć na ubrania lub kosmetyczkę! I kto ma lepiej? Pewnie ze ja ;)

O tym właśnie miałam pisać, o tym, co Madlen - może właśnie te dodatkowe kilogramy to dar: starając się schudnąć, mamy większe szanse na ogólną dbałość o siebie, niż ci, którzy jedzą, co chcą i nie ćwiczą, by zrzucić tłuszcz.

Fajna strona medalu:)

TZn ja uwazam,ze troche te mity z metabolizmem sa przesadzone.Bo ogolnie wychodze z takiego zalozenia,ze osoby otyle sa otyle nie dlatego,ze jedza tyle niezdrowych produktow chociaz posrednio pewnie tez,ale dlatego,ze sie nie ruszaja.Chodzi ogolnie o niezdrowy tryb zycia. Ponad to problem otylosci lezy w psychice. Sklonnosc do niej maja osoby nieco wrazliwsze,ktore mocniej odbieraja rzeczywistosc, a takie takie ktore maja obnizone poczucie wlasnej wartosci.Ogolnie wtedy jedzenie staje sie rekompensata. Nawet byly takie badania miedzy szczuplymi osobami a otylymi i niezdrowymi produktami. Osoby szczuple jadly po tyle samo zarowno tych zdrowych jak i niezdrowych,naatomiast osoby otyle wiecej zjadly tych niezdrowych produktow,mimo ze juz sie wczesniej nasyscili. Ponad to w pelni podpisuje sie pod tym co napisala moja przedmowczymi. Osoby szczuple nie zawsze wygladaja ladnie. Widac,ze brakuje im skladnikow odwyczych i co z tego,ze moga jesc "wszystko" skoro nie wygladaja zdrowo? A wlasnie osoby ktore sie nawracaja podchodza do tego nieco inaczej i w efekcie wychodzi na plus:)

Aneczka: no ale wynikiem tego nie ruszania się jest spowolniony metabolizm. Jednakże masz rację co do psychiki i nastawienia do świata. Dużą rolę grają tu również geny, niestety, bo ich zmienić nie można.

Początkujący masz racje,ale nie wiem czy wiesz,ze w doktrynie sa teorie, które mowią o tym, ze metabolizm dostajemy w spadku genetycznym chodzi o Podstawowa/SPoczynkowa Przemiane Materii, ktora niby to osoby szczuple maja na mega wysokim poziomie. A prawda jest taka,ze gdyby osoby szczuple sie nie ruszaly to tez poszloby im w "boki".Nie ma co sie oszukiwac,ale osoby otyle po prostu siedza przed tv albo kompem caly dzien jedza niezdrowe produkty,zero ruchu.I jak tu byc szczuplym? A takie zwalanie na czynniki niezmienne,ze geny,ze wzrost etc.w dzisiejszych czasach nie maja juz racji bytu,poniewaz badania w tej amterii poszly tak daleko,ze kazdy z nas moze miec takie cialo o jakim marzy,oczywiscie w granicach "naszych osob". Wystarczy troche zamozaparcia i checi i wlozonego wysilku. Po prostu niektore osoby musza poswiecic na osiagniecie celu wiecej czasu a niektore mniej i tyle:)

No i jeszcze jedno- jak ja czasem obserwuję swoje napady wpierdalankowego szału to myślę że chyba moja szczupła koleżanka która je całkiem dużo to jednak nie potrafiłaby się tak nawpychać jak ja... Ona je dużo i pozostaje szczupła, ale takich napadów jak ja nie ma :)

A ja wiem, że niektórzy mają naprawdę słaby metabolizm. Fakt, że to około 20 - 30% otyłych, reszta to psychika. trzeba się ztym pogodzić i tyle.

I nie chodzi tu tylko o metabolizm spoczynkowy -to wielkie proszczenie. Mój organizm np. nie radzi sobie ze spalanie tego co zjem, jeżeli nie dam mu pona 50% surowych rzecy w posiłku. Jestem zmęczona, nie mam energii na ruch i tyję. teraz jem inaczej i chudne (40kg jak dotąd), mam energię by ćwiczyć. Nikt mi nie wmówi, że byłam gruba mimo, że "metbolizm mam OK". A propos - mój metbolizm spoczynkowy zmalał ostaatnio, mimo mega zwiększonego ruchu.. ;)

Obserwuję ten blog dopiero parę dni, choć zacząłem moją przygodę z odchudzaniem na poważnie kilka tygodni temu... Odkąd pamiętam zawsze miałem nadwagę ;) nie otyłość, lecz nadwagę. Mimo to - sporą. Obecnie mam 18 lat, 187cm wzrostu i jeszcze 3 tygodnie temu ważyłem 98kg. Dziś... 93 :) Choć pierwszy tydzień biegałem tak lekko (gdyż dawno nie uprawiałem sportu), to od dwóch tygodni biegam już parę kilometrów, ale w sumie tu się moje odchudzanie kończy, gdyż nie mam jakiejś diety. Nigdy nie jadłem aż tak obficie, jak np. niektórzy obdarowani przez naturę tym lepszym metabolizmem ;), a mimo to zawsze byłem grubaśny :) Najbardziej demotywuje mnie jedna rzecz... po bieganiu ważę czasem 91, czy wcześniej 93, 94 kilo, co jest normalne (utrata wody itd.), ale ostatnio się "załamałem"... Robię przerwy 2 dniowe (weekend), żeby podleczyć kończyny dolne i ogólnie odpocząć ;) A tu wchodzę na wagę - i 95kg :| ... po dwóch dniach bez biegania waga poszła w górę o 2kg. Na dłuższą metę nie wiem czy to coś da, skoro biegam 5 dni i chudnę parę kilogramów, a po weekendzie przerwy nadrabiam to i to wcale nie jedząc dużo - jem tyle co zawsze. A boje się co to będzie z początkiem szkoły :) ... akurat zawsze kończę późno i nie bardzo jest nawet jak jeść posiłki o normalnych porach (na przykład obiad już odpada), a co z bieganiem... a to już klasa maturalna, więc trzeba się spiąć... No, ale cóż :) I tak jestem zadowolony, bo chociaż 3 kilogramy mniej dla kogoś, kto przestawał odchudzanie po tygodniu :P a kiedyś potrafił trenować te kilka dni tygodniowo (piłka nożna, później lekkoatletyka) to sporo. Wiem, że jestem młody itd. ale już po prostu dobija mnie fakt tego "nadrabiania wagi" po kilku dniach bez biegania ;) W perspektywie paru miesięcy ramie w ramie ze szkołą i nauką... no nie jest kolorowo :) Ale cóż. Życzę wszystkim powodzenia!!! Pozdrawiam.

=> maaaciek91 Aby zeszcupleć należy zmienić sposób odżywiania, ruch w zasadzie nie daje zbyt wiele w tym zakresie, albowiem utrata kg to raczej efekt odwodnienia organizmu. Spożywane przez nas żywność praktycznie składa się z trzech podstawowych 'surowców': białka, tłuszczów i węgowodanów. Jeżeli chcesz schudnąć parę kg to wyeliminuj z diety tłuszcze (oprócz 'rybnego') i węglowodany. Te dwa ostanie to tzw puste kalorie, przyjmowane w nadmiarze i łączone ze sobą szkodzą naszemu organizmowi. Stosując dietę 'białkową' tzw proteinową można stracić kilka, kilkanaście lub nawet dziesiąt kilogramów, docelowo bez efektu jojo. Jeżeli ktoś byłby zainteresowany to służę swoim doświadczeniem w tym zakresie, bo straciłem ich naście i to bez wysiłku i głodzenia się!!!

ja biegam od paru tygodni i stwierdzam, że...

poszerza mi się lewa łydka...po wysiłku np. chodzeniu po schodach i siedzeniu 2h za biurkiem czuję jak łydka mi drętwieje, sztywnieje i się rozrasta. podejrzewam, że jest to wynik biegania i chodzenia. ...dowiedziałam sie rownież, że jeśli mam szerokie uda to ta tkanka tłuszczowa zamieni sie w mięsniową.... proszę o radę bo juz nic nie wiem. biegać czy nie biegać? poza tym - pić kawę czy nie? jeść ryż czy nie?...aj życie.

ps. co do metabolizmu - nikt mi nie wmówi, że nie ma takich osó, których natura nie obdarzyła cudowną przemianą materii...

pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę wytrwałości ***

Ja nie do końca w temacie, ale to ostatnia notka,więc napiszę. Świetny blog ! niewiele widzi się takich o rozsądnym, mądrym odchudzaniu i żywieniu bez kretyńskich diet typu kopenhaska. BRAWO i tak trzymaj !

moja siostra zastanawia się jak przytyć, bo nie może przytyć właśnie. je i nic. ja z kolei nie mogłam zrzucić nadwagi i dopiero tabletki acetomale mi to ułatwiły. siostra niestety nie znalazła sposobu na to, żeby przybrać na masie. jednak myślę, że ludzie z nadwagą mają łatwiej - o ile coś z tym robią.

Komentuj

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.