Walka z Panem Leniem

Autor

Obudziłam się z myślą, że dziś jednak sobie odpuszczę. W 5 sekund znalazłam dla siebie milion usprawiedliwień. W zasadzie to przecież wczoraj ćwiczyłam i na początek nie można się przemęczać, poza tym mam lekkie zakwasy, a to też może mnie zniecęcić. Ale kto tu mówi o jakimś wielkim wysiłku? Małymi kroczkami iść do celu :) Nawet niewielka aktywność będzie lepsza niż siedzenie w łóżku przy komputerze. Wskakuje w sportowe ciuszki i zabieram się do ćwiczeń :):) W końcu trzeba jakoś naładować barterie, żeby przetrwać te jesienne dni i przygoitować się na zimę :)

Komentarze

Wskoczyłam w dresik i poszłam pobiegać. Moje wizje tego trochę odbiegały od rzecxzywistości. Myślałam, że na początek tak lekko pół godziny (5 minut biegu przeplatane z 1 minutą marszu i tak przez pół godziny). Znalazłam cały plan wdrażania się do biegania gdzieś i zapisałam sobie go w telefonie.Po powrocie zauważyłam, że miało to wyglądać owrotnie: 1 minuta bieg i 5 minut marszu.... No to chociaż tyle mnie pocieszyło. Już się troszkę podłamałam, że wytrzymałam tylko 20 minut i to z częstszymi marszami. Jeżeli tylko pogoda dopisze, to znów wybiorę się pobiegać :)

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.