O marzeniach małej dzieczynki

Autor

Kiedy miałam 8 lat i wyobrażałam sobie siebie w wielku studenckim, widziałam wysoką, szczupłą i piękną studentkę farmacji z miedzianymi, albo kasztanowymi długimi falującymi włosami, przy jej boku stoi wysoki przystojniak...

Ehh... Jestem niska (153,5cm), grubsza (jestem na granicy nadwagi), moje włosy nie są wcale długie, no pomalowałam je ostatnio na miedziany :) Do matury pozostało 2 miesiące i dalej planuję iść na farmację i jestem dość blisko.

I co, i mam tak żyć przez najbliższe 5 lat dalej tak marząc? A potem czuć, że zawaliłam sobie te lata niechciejstwem!? Muszę wreszcie schudnąć! - to zdanie powtarzam sobie od 3 lat, po tym jak przytyłam w pół roku 10kg. Byłam nadiecie, schudłam 4kg, chciałam zrzucić jeszcze troszkę i nie wytrzymałam, narzuciłam sobie zbyt duży reżim. Do tego doszły problemy osobiste. Zaczęłam sie objadać i waga poleciałą, ale w złą stronę :( Od kilku dni zaczęłam jeść zaledwie 50kcal mniej, niż powinnam, by utrzymać bilans równy zeru. I przestałam mieć napady głodu, ciągłą chęć jedzenia. Traktowałam samą siebie jak wroga. Moja przyjaciółka miała rację: ŻEBY SCHUDNĄĆ NAJPIERW ZAAKCEPTUJ I POKOCHAJ SIEBIE.

Teraz mam do zrzucenia 11kg. I MI SIĘ TO UDA. Za rok, dwa, ale zrobię to :) Małymi kroczkami. Przecież do pażdziernika 7,5 miesiąca. Najważniejsze jest dla mnie zrzucić 6kg i będę na razie myślała tylko o tym, żeby się nie dołować, że tak dużo tego.

Teraz będę zjeżdżać o 50kcal co tydzień, zobaczymy co z tego wyjdzie. No i do ćwiczeń dołączam program 100 pompek. Dojdę pewnie do 50-ciu, ale to wystarczy mi do satysfakcji.

Pozdrawiam, marynia

 

Komentarze

Bardzo dobe założenia :) Zaakceptuj siebie i reszta jakoś pójdzie :)

bo co do ideałów, każdy je ma i chciałby wyglądać jak one. Ale nawet gdy już osiągniesz wymarzoną wagę, zawsze znajdziesz coś co Ci przeszkadza. A to biodra za szerokie, a to brzuch nie jak u atlety, a to piersi za małe/duże. Nie o to w tym chodzi :) Ważne by kochać siebie takim jakim się jest  Nie wyższym, nie z dłuższymi włosami, nie z zgrabniejszym nosem. Czytałam gdzieś o tym, że najlepszym ćwiczeniem dla osób, które mają kompleksy na punkcie swojego wyglądu jest codziennie rano stawać przed lustrem i mówić sobie, że się siebie kocha ;) wiem, że głupio to brzmi i może się wręcz wydawać idiotyczne, ale pomaga. Uwierz mi. Ostatnio zaczęłam to znowu praktykować. Patrzysz sobie w oczy i mówisz zwykłe "kocham Cie" jakbyś to miała powiedzieć ukochanemu. Z początku jest to dziwne i w sumie nieszczere, ale docenisz po czasie siebie i swoje piękno, bo każdy ma je w sobie.

A co do marzeń. Ostatnio podajrze na kwejku widziałam bardzo mądre zdanie :

Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia!

Andżi

Do dzieła Marynia! Ja uważam, że ważne jest odpowiedzenie sobie na pytanie czego się tak naprawdę pragnie w życiu. A jak to już jest ustalone, to można działać. Wybrałyśmy drogę, która doprowadzi nas do zdrowia, kondycji i szczupłego wyglądu i wolniej lub szybciej bedziemy nią kroczyć. Mnie nie przeraża (na razie) brak spektakularnych  rezultatów, które by powodowały rozdziawianie z niedowierzania ust tutejszych współodchudzaczy, za  to zmusza mnie to do szukania innych sposobów na przekroczenie magicznych 300 g tygodniowo ;-) Moge nawet spróbować wyznawać sobie miłość przed lustrem - lepiej zmuszać do wysilku kogoś, kogo się lubi. Pozdrowienia dla Was dziewczyny, jedziem dalej z koksem!

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.