Bieganie nawet da się lubić - podsumowanie 12 tygodnia

Autor

Bieganie nawet da się lubić - podsumowanie 12 tygodnia

Tydzień mija całkiem normalnie prawie bym mógł powiedzieć ze jest on sklonowany. Jedyna różnicą dość istotną jest to że wdała się kontuzja prawego kolana. Podobnie jak i z wcześniejsza kontuzja pleców nie wiem czy jest ona spowodowana praca czy tez bieganiem. Zabukowany lot na pierwszego października z wyliczeń aplikacji wychodzi że do pierwszego dojadę do siedemdziesiątki, przy obecnym jadłospisie. Jak już jesteśmy przy jedzeniu zauważam że jednak mój deficyt kaloryczny jest chyba za wielki. Daje się to zauważyć na przykład poprzez szybsze zmęczenie w pracy oraz zanik energii podczas biegu. Chęci są ale organizm zapala czerwona lampkę. Miałem już coś podobnego z sałatką. Nie chodzę głodny jedynie co to odczuwam lekki głód przed snem. Zaszalałem sobie w tym tygodniu. Pozwoliłem sobie na steak canadian. Podejrzewam ze przed wyjazdem pozwolę sobie na takie wyskoki, w domu tego nie będzie . Nie wiem kiedy teraz przylecę wiec trzeba korzystać. W sobotę na obiad fish end chips nie powiem bylem zmęczony po pracy i głodny. Choć mi się strasznie nie chciało wiedziałem że wypadało by pobiegać dla minimalnej równowagi. Dziś mam nieodpartą ochotę jednak nie biegam, nie chcę załatwić kolana. Zakupy bez szaleństw. To by było na tyle.

 

Podsumowanie tygodnia:

    Łącznie w tym tygodniu przebiegłem: 35,6 km

    Czas biegania: 3 godziny 30 minut

    Waga: -0,7 kg

 

Cele na następny tydzień:

- wytrwale dożyć do ich osiągnięcia

 

Jesteś tym, co jesz:

- taki sam zestaw co w poprzednim tygodniu.

Komentarze

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.