zazdrość:)

Autor

Ewa

Otóż zazdrość, że ktoś kto nie mógł wcześniej tak jak ja, a teraz może i idzie obraną scieżką spowodowała, że JESZCZE RAZ ( a co tam! ) postanowiłam wziąc się za siebie. Oczywiście biorąc pod uwagę ,że od jakiś dwóch lat niemal codziennie mówię sobie, że dziś to będzie pierwszy dzień końca mojej otyłości, a efekt tego jest taki, że po prostu nie tyję i nie chudnę. Można to poczytać jako porażkę oczywiście( co sumiennie robię) ale może to być też sukces w pewnym sensie. Sukces wtedy, kiedy uświadomię sobie gdzie byłabym nie podejmując tych nieudanych aczkolwiek jednak prób. Gdzie byłabym gdybym pofolgowała swojej wyobraźni, rzec można fantazji na temat jedzenia i ile by się go przewinęło przez moje ciało. 

Więc owa zazdrość spowodowała, że tym razem kupiłam jak zwykle gazetkę, tym razem Claudię i tam przeczytałam dwa razy artykuł o tym dlaczego tak się dzieje, że nie wychodzi. Wzięłam kartkę z długopisem i starannie zanotowałam co tam kazali, mianowicie:

ćwiczenie 1: wypisz na kartce konkretne powody, dla których myślisz o diecie, co ona zmieni w moim zyciu

ćwiczenie 2: dowiedz sie co motywuje Cię do wykonywania trudnych rzeczy w życiu i dlaczego doprowadzasz je do końca? ( mi wyszło, że po prostu szkoda mi zmarnować pracy jaką włożyłam w zaczęcie czegoś, np prawo jazdy zdawałam 9 razy siara!)

ćwiczenie 3 : wyobraź sobie siebie i swoje zycie za 5 lat, zrób dwie wizje przyszłości z dietą i bez niej.

ćwiczenie 4: sprawdź czy na Twojej  liście nie ma zwrotów musze i powinnam, zamień je na chcę, wybieram!

Na podstwie tych ćwiczeń ułożyłam twardy plan, bardzo szczegółowy, podobny do Juki, więc nie wiem może czytała ta samą gazetę hm..? Ale zapiszę go tutaj, a co!

Cel(również mniejszy ale na nim teraz się skupiam): do 23-05-2011 (urodziny) schudnąć 4 kg. Cel dzielę na kilka mniejszych, mianowicie:

- wytrwać pierwszy tydzień czyli od 02-08.05.2011 na zbilansowanej diecie

- codziennie robić ćwiczenie które nazwałam 100 brzuszków

- wkroczyć pewnie w drugi tydzień diety mianowicie 09-15.05.2011 , w tym czasie zacząć chodzić z kijkami 

- 16-22.05.2011 nadal stosować plan diety. 

Komentarze

Przydatne informacje tutaj znalazłam.
Pomógł mi szczególnie punkt 2: dlaczego doprowadzam rzeczy do końca?
Odpowiedziałam: bo nie lubię mieć niedokończonych spraw.

A jak widać, z dietą jakoś jest niedokończona :/
Już kilka dni temu oświadczyłam, że kończymy tę psychiczną walkę.

 

Właśnie:psychiczna walka z samą sobą, też to mam!

:)

Oooo, dla mnie często sukcesem było to, że nie utyłam.

Przecież to zwycięstwo nie utyć w czasie świąt, nie utyć na wakacjach- te lody, gofry, frytki, pizza .......

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.