Pozytywne zmiany

Autor

Pozytywne zmiany

 

Moja droga ku lepszemu, zdrowszemu życiu trwa. Po malutku pozbywam się otyłości brzusznej przez robienie brzuszków, oprócz tego mniej jem i zawsze każdego dnia podejmuję jakąś aktywność fizyczną oprócz brzuszków. Już schudłam 1 kg w ciągu 1 miesiąca, to tempo jest odpowiednie. Ważnym jest dla mnie, żeby te zmiany były na zawsze, bez efektu jojo. Dlatego to że spada mi waga powoli jak najbardziej mi odpowiada. Już przyzwyczaiłam się do picia kawy i herbaty bez cukru, kiedyś piłam z cukrem, ale postanowiłam że to zmienię. Poza tym w nawyk wchodzi mi cały czas jedzenie ostatniego posiłku około 18. Cały czas pozytywne nawyki utrwalają się w moim życiu i to mnie bardzo cieszy :).
 
Ta stronka mi bardzo pomaga i motywuje do dalszej walki ze zbędnymi kilogramami :)

Komentarze

No to może ja powinnam też zacząć myśleć tak jak Ty i cieszyć się malutkim pojedynczym  kg na miesiąc, a nie chcieć cały czas więcej i więcej (a raczej mniej i mniej). Zawzięłam się bardzo i też myslę o tym, żeby tego zapału i nowych nawyków wystarczyło na całe życie :-)

Czytam dziewczymy co piszecie i...wcale mnie to nie motywuje. Miesiąc odchudzania, żeby zrzucić kilogram? Ała...

Czy to nie działa na zasadzie ujemnego bilansu energetycznego? Jeśli przykładowo ktoś codziennie je 200kalorii słodyczy i nie tyje....i w pewnym momencie przestanie jeść te 200 kalorii, to nie powinien zacząć chudnąć?

Czasem Aleksandro nawet nie da rady zrzucić tego kilograma... wszystko zależy przede wszystkim od etapu diety na którym jesteś, od aktywności fizycznej itp itd.. pamiętaj, że dla każdego dieta oznacza cos innego... ja wykluczyłam mnóstwo rzeczy z jadłospisu, a ktoś inny może tylko przestać jeść po 18 i dla niego to już jest dieta więc z tym "ała" to uważaj ;) 

A im wolniejsze tempo chudnięcia tym lepiej! Nie będzie efektu jojo ;)

 

Pozdrawiam, Chocolate

U mnie dietą tego nazwać nie można. Tzn. odżywiam się zdrowo, nie jem po 18, jem mało i często i...staram się zlikwidowąć słodkie z takim a nie innym skutkiem. Biegałam do tej pory 3 razy w tygodniu po około godzinie (od stycznia), poza tym dwa razy w tygodniu siłownia, ale waga ani drgnie. A nie drgnie, bo po bieganiu nie ma opcji, żebym nie sięgnęła do lodówki. Obecnie od tygodnia nie biegam...i też nie jem słodkiego. I waga też stoi w miejscu. I gdzie tu sens czegokolwiek?

Hmmm a od dawna prowadzisz taki tryb życia? Jeśli tak to organizm jest przyzwyczajony i nie ma opcji żeby schudnąć, dla ciebie to normalka co my nazywamy dieta...  może trzeba zrobić coś by przyspieszyć metabolizm? Czytalam o diecie, w któej je się królewskie śniadania, książęce obiady a kolacje jak żebrak... moze to w jakis sposób rozrusza Twój metabolizm?

Ja biegam z samego rana na głodniaka i po bieganiu od razu kieruję się na śniadanie ... U mnie też waga stoji w miejscu teraz, dlatego wprowadziłam sobie 4 tygodniową dyscyplinę. Obawiam się, że mój organizm przyzywczaił sie juz  do takeigo trybu życia i będę zmuszona ograniczyć jedzenie albo zwiększyć bieganie.. na chwilę obecną jeszcze czekam i wprowadzam malutkie zmiany :)

Pozdrawiam, Chocolate

Dietą to na pewno nie jest. Ale może rzeczywiście kwestia przyzwyczajenia. Od grudnia moje posiłki się nie zmieniły, jem i jadłam słodycze. Wydawało mi się, że jak zacznę w grudniu siłownię (a w styczniu bieganie), to coś spadnie. I rzeczywiście, po Wigilii (mimo ciast) było 1,5 mniej. Ale potem, systematycznie był przyrost wagi. I od stycznia do teraz jest to samo. No nic, tzreba wziąć się w garść i zaczać w nowym tygodniu znowu biegać, ale nie kierować się potem prosto do lodówki :). Dzięki za porady:)

Każda pliszka swój ogon chwali, w związku z tym polecam ten wpis:

http://www.odchudzamsie.pl/profil/67/blog/trening-zagrozenia

:-)

Ja też uważałam, że samo bieganie i ćwiczenia powinny spowodować szybki spadek wagi, bo skoro tego nie robiłam, a tu nagle zaczęłam, to powinna być duża różnica dla organizmu. A u mnie prawie nic nie drgnęło, choć biegam systematycznie jak automat. Ale teraz myślę, że już wiem, co u mnie nie działało - brak konroli nad ilością jedzenia (a nie nad jego "jakością"). Spisuję wszystko co jem już trzeci dzień  i zaczynam być pewna, że zjadałam znacznie więcej niż powinnam. Teraz zastanawiam się 5 razy zanim coś wpiszę do notesu, czy warto to zjeść, czy lepiej sobie to odpuścić, bo będzie za dużo "pozycji" w moim menu. Samodyscyplina musi przynieść rezultaty!

No właśnie...jeśli ktoś je 2000kcal...a potem od 2000 odejmuje 500 z biegania, to matematycznie powinno coś zejść. A tu nic...ale wezmę z Ciebie przykład i zacznę to spisywać. Chociaż ciężko to widzę :(

Spróbuj spisywać wszystko co jesz przez próbny tydzień i zobacz, czy to przyniesie efekt. Ja się nie ważę codziennie, tylko raz w tygodniu, więc wtedy dam znać, jak ten nowy poziom kontroliosobistej zadziałał.

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.