Słabszy tydzień, ale i tak dobry. O przyzwyczajeniach, obrzydzeniu i wahaniach.

Autor

Jutro mijają cztery tygodnie od początku mojej diety. strasznie się cieszę, że mimo wszystko przetrwałam. W sumie w te cztery tygodnie schudłam 5.3 kilogramów, czyli standardowo jak na miesiąc. 

Ten tydzień był o tyle słaby, że zdarzyło się kilka wtopek. Jutro jadę do szpitala, na kontrolę. Zdziwią się jak wejdę na wagę...

Tak przemyślałam, że czuję obrzydzenie do tego, co robiłam z własnym ciałem przez całe życie. Pamiętam kiedy ostatnio ważyłam 66.5 kg, czyli tyle, ile ważę na chwilę obecną. Zważyłam się dzisiaj rano, ponieważ jutro wyjeżdżam i nie będę miała możliwości dodania wpisu. Ostatnio ważyłam tyle... W lutym, 2012. Przed leczeniam sterydowym. Na tych sterydach byłam "wiecznie głodna" i jadłam, jadłam, jadłam. Później tabletki, działające podobnie do sterydów podawaych dożylnie, po nich też byłam w stanie żrec tyle że szkoda w ogóle gadać. I utyłam dużo. Teraz jednak jestem na innych lekach - nie wpływają one na tycie/chudnięcie, wiec wszystko tylko i wyłącznie w moich rękach. No, jestem z siebie dumna. Miesiąc pierwszy zakończony sukcesem - jutro otwieram miesiąc drugi ;D

Komentarze

Dodaj komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.